HISTORIA EWY

5 stycznia 2012 roku, jak każdego dnia Ewa szła do szkoły w Bierutowie. Aby do niej trafić, uczniowie z jej dzielnicy muszą przechodzić przez tory kolejowe. W miejscowości nie ma kładki dla pieszych, która umożliwiłaby bezpieczne przejście. Jedynym rozwiązaniem przejścia do szkoły oraz centrum Bierutowa jest pójście na oddalony przejazd kolejowy. Droga wydłuża się wówczas z kilkuset metrów do ponad 1,5 km.

Tym razem dochodziła ósma i Ewa śpieszyła się, by zdążyć na pierwszą lekcję. Postanowiła więc wraz z przyjaciółmi skrócić drogę. Aby ominąć bardzo długi skład, który stał na torach, zdecydowali się przejść pod zaczepami łączącymi wagony pociągu towarowego. Ewa szła ostatnia. Niestety, w tym momencie pociąg ruszył, a Ewa znalazła się pod nim. Starała się wydostać, ale było już za późno. Styczniowym rankiem ziemia, tory oraz podkłady były bardzo śliskie.

Tylko błyskawiczna pomoc przechodzącego nieopodal studenta fizjoterapii (p. Tomka Kuligowskiego), który wezwał pomoc, a później szybka reakcja służb ratunkowych (w tym przede wszystkim aspiranta Sławomira Łabowskiego), ocaliła Ewie życie. Została helikopterem przetransportowana do wrocławskiego szpitala. Niestety, odniosła bardzo poważne obrażenia nóg i pomimo starań lekarzy, nie udało się ich uratować.

Ewa ani na chwilę nie straciła przytomności. Pamięta wszystko. Przed nią długie i bolesne leczenie, ale niektórych ran nie da się zabliźnić. My możemy dać jej nadzieję na lepsze jutro i zrobić wszystko, aby kiedyś Ewa, dzięki nowoczesnym protezom, znowu mogła chodzić. Więcej jak pomóc: TUTAJ.

Kto z nas nie był nastolatkiem? Kto nigdy nie złamał zakazu? Kto nie popełnił błędów? Ewa za swój błąd poniosła już najwyższą karę. My możemy sprawić, aby znów się uśmiechnęła!

Ewa jest fanką klubu FC Liverpool oraz lubi fotografować. Jej domowym pupilem jest przygarnięty piesek Łatek. To bardzo sympatyczna dziewczyna, z wielką nadzieją na szczęśliwe zakończenie tej historii. 


HISTORIA EWY W MEDIACH: